no te pojechalim na kołka. opóźnienie z warszawy do krakowa - 1,5h. ludzi już na centralnej nie wpuszczali do środka. zajebiście. no ale dobra, dojechaliśmy. koncert spoko, ale było za cicho i brakowało mi takiego porządnego pierdolnięcia. a widać było, że im zależało na tym, żeby się ludzie zajebiście bawili. to wszystko przez to, ze kołk dbał o nasz słuch i za cicho było. pod barierką dostałam wegańską kanapkę i łyka enerdżi szota - zajebiście xd później się dowiedziałam, że jestem bezczelna i piękna jak anioł i gwiazda, a nie jak prostytutka od pana żula, ale na szczęście uratowali mnie zajawkowicze z katowic, którzy zbierali na biletsy pkp. zajawkowicze na dworcu palili sobie dopalacze, grali na bębenkach i tańczyli, to się dorzuciliśmy i ja nawet sobie potańczyłam, dobry ogar. wrócilim do olsztyna z opóźnieniem godzinnym i spałam od 17 do 12. łohoł, taki kołk i tyle.
dobra, koniec tego pierdolenia. ide poczytać książkę.
chyba już wam nic nie chcę mówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz